Tak minął okres wytężonej pracy, bez dodatkowego urlopu, który będę mogła wziąć w innym terminie. Nie było łatwo, bo był to także drugi tydzień rehabilitacji, po pracy. Wcale nie jest mi łatwo, chociaż po tak wytężonej pracy, po stresie, taka godzina rehabilitacji to dobra sprawa. Jedynie do domu wracałam bardziej zmęczona. Właściwie w ciągu tygodnia nie jestem zdolna, aby coś jeszcze po pracy zrobić w domu. Najwyżej coś przygotować na obiad następnego dnia, a najlepiej ja jest coś gotowego w zamrażarce, albo w niedzielę uda się przygotować posiłki co najmniej na 3 dni, to można je jeść bez zamrażania.
Dziś mam założony holter mierzenia ciśnienia, jutro mam z tego powodu urlop, aby nie męczyć się z tymi wężami i chwilami ciszy na mierzenie aparatu co 15 minut. Jutro mam przed zdjęciem holtera jeszcze wizytę u ortopedy, aby uzyskać pomoc, może rehabilitację na bóle uda i kolana.
Czeka mnie jeszcze piąte w pracy i weekend. Może tym razem troszkę uda mi się kontynuować sprzątanie, które zaczęłam w poprzednią sobotę, tylko trochę udało mi się posprzątać. Chociaż może też jakaś atrakcja turystyczno- relaksacyjna też się przydarzy.