Asertywność

Ciężko, ale asertywnie minął mi kolejny cały tydzień w pracy. Nie miałam żadnego dnia urlopu, co dodatkowo mnie bardziej zmęczyło. Oczywiście dopadł mnie coroczny okres alergii nie wiadomo na co, starałam się nie wychodzić w ogóle do ogrodu i od razu łykałam Clemastin na noc (jeszcze został mi z ubiegłego roku) oraz smarowałam nogi z pojedynczymi, bardzo swędzącymi krostami maścią Cleboderm, sprayem Dexapolcort. Nie jest źle, ale proces trwa, dobrze, że jutro idę do dermatologa. W moim przypadku trzeba jedynie łagodzić skutki, bo alergolog w ubiegłym roku, po testach nie ustalił przyczyny alergii.

Wspomniałam o asertywności w pracy, bo udaje mi się ją uzyskiwać dzięki lekom pobudzającym pracę mózgu, a jednocześnie niwelującym uczucie lęku. Po prostu nie mogę przyjmować na siebie więcej obowiązków i zadań, niż jestem w stanie wykonać w czasie przeznaczonym dla osoby niepełnosprawnej.

W ubiegłym tygodniu myślami byłam już w Dniu Matki, bo przez dwa popołudnia piekłam ciasta dla mamy oraz dla mojego dziecka, które po wczoraj złożonych życzeniach dziś przyjdzie na kawę i ciasto. U mamy byłam wczoraj z upominkiem i ciastem, siostra też upiekła, a i mama zaskoczyła nas pysznym, świeżutkim plackiem drożdżowym z owocami. Było więc pełne „obżarstwo” i miła, rodzinna atmosfera, z której cieszę się bardzo, moja mama skończyła w tym roku 80 lat, więc cieszę się każdym takim spotkaniem.

Przede mną kolejny trudny tydzień, bo po pracy jeszcze ponad godzina rehabilitacji (drugi tydzień), chociaż w czwartek Boże Ciało, dzień odpoczynku. Musi być dobrze, muszę nabrać sił i dalej jakoś sobie radzić.