Wybraliśmy się na 1 dniowy wypad nad morze, korzystając z ostatnich dni urlopu i całkiem ładnej pogody. Mimo braku upału i tak musiałam chronić głowę od najmniejszych promieni słońca, najlepszy byłby wiatr i pochmurna pogoda- teraz to wiem. Za to weszłam w posiadanie kilku twarzowych kapeluszy, które było widać na głowach wielu starszych kuracjuszek- wszakże było już po sezonie. Usłyszałam nawet w czasie zakupu,że ten model kapeluszy szczególnie preferują Panie po udarach, muszą mieć duże rondo, które można sobie ładnie formować ale bardzo ważne jest aby chronić i czoło i kark. Jak bardzo mało wiedziałam o tym, nawet lekarze nie powiedzą tyle co rozmowy z innymi, albo nawet z tymi którzy są blisko problemów ludzi po udarze, a tych w dużych kurortach nadmorskich jest sporo w ośrodkach sanatoryjnych. Mimo cudownej pogody nie byłam w stanie zbyt długo spacerować, trzeba było co jakiś czas odpoczywać, siadać na piasku albo na ławkach na promenadzie, molo, w alejkach spacerowych. W miejscu w którym byłam naprawdę kilka razy o różnych porach roku, poczułam naprawdę zupełnie inny smak życia, spokojną radość z faktu, że jednak mogę tu być jeszcze w tym roku, posłuchać niezwykle uspokajającego szumu morza, którzy zawsze był i jest dla mnie nieodłącznym elementem każdych wakacji.
Jazda samochodem na taką odległość to kolejny, nowy problem, który dotąd był tylko przy podróży autobusem – jest niestety choroba lokomocyjna, może nie taka bardzo typowa z mdłościami, ale z z zawrotami i bólami głowy. Kolejna poprzeczka którą trzeba pokonywać ale trzeba będzie sobie z tym radzić, a może uda się to jakoś zwalczać.
Powrót z wakacji, powrót do pracy i wyznaczonych wizyt u lekarzy, bo tego nie mogę jednak bagatelizować, nie jestem jeszcze tak silna, jak staram się pokazać, organizm nie da się oszukać trzeba się nad nim pochylić i pomagać mu, pomagać nadal wszelkimi sposobami.