Ostatnio odzywałam się ponad 2 tygodnie temu, bo po świętach pracowałam 4 dni i poszłam na urlop. Co działo się u mnie przez ten okres?
Zaczęło się od pięknej, słonecznej i ciepłej pogody, takiej, że chciało się wyjść do ogrodu i chociaż troszkę posprzątać po zimie. Nie bardzo stan po udarze nie pozwala mi na schylanie się (mam zawroty głowy) więc jedyne co mogłam zrobić, to było powolne wygrabianie liści z grządek, czy trawnika. Oczywiście do takich prac zawsze zakładam pas na kręgosłup, aby bóle kręgosłupa nie nasiliły się. Mój mąż zresztą czuwa nad higieną mojej pracy, abym nie robiła nic za długo, ani za ciężko… Było nawet zbyt gorąco w trakcie dnia, ponad 20 st. C, aby wykonywać, jakieś wysiłkowe prace, bo człowiek oblewał się potem, a tu wiatr trochę zimniejszy niż latem przy takiej temperaturze. Zimne ranki, ciepłe, a nawet gorące popołudnia z chłodnym wiatrem, to niezbyt dobra pogoda dla zdrowia. Na kolejną część tygodnia zaplanowaliśmy wyjazd do Rodziny, połączony ze zwiedzaniem kolejnego skrawka Polski.
Ten czas wypełniony był planowaniem trasy wyjazdu, bo pomimo niedoskonałości zdrowia, bardzo chcę podróżować, bardzo zależy mi na tym, aby być aktywną, aby korzystać z szansy i coś zobaczyć, pozwiedzać. Przez 5 dni trwała nasza podróż, było aktywnie, podzielone po równo na czas dla rodziny i czas zwiedzania i oglądania. Jakoś udało się kondycyjnie, chociaż skończyło się katarem u nas obojga (ze względu na różnice temperatur i słoneczna, ale wietrzną pogodę).
Wróciliśmy zmęczeni, ale bardzo zadowoleni, że wszystko się udało, a ja szczególnie dumna, że pokonałam kolejny etap oraz ze swoich osiągnięć podróżniczych.