Miałam tydzień przerwy w pisaniu i spieszę wyjaśnić dlaczego tak się stało. Po prostu zaplanowałam 5 dni urlopu i postanowiłam w pełni go wykorzystać na wypoczynek. Po kolejnym ciężkim tygodniu pracy bardzo opornie szło mi pakowanie przed sobotnim wyjazdem 01.04. w końcu udał mi się spakować różne warianty pogodowe, to w końcu spory kawałek Polski do zwiedzenia a kwiecień raz ciepły, raz zimny. W sobotę rano obudziłam się z bólem głowy po lewej stronie, po bardzo nieprzespanej nocy. Niestety ten ból połączony z takim dziwnym skurczem nad lewym okiem towarzyszył mi do wieczora i niepokoił oraz psuł przyjemność zwiedzania.
Nie ukrywam, że niepokoiłam się trochę, bo czułam się tak źle, tak jakby to był incydent udarowy, przemijał i trzymał mnie z przerwami do wieczora. Martwiłam się, że nie zabrałam swojego wypisu, ze szpitala z udarem, chociaż miałam go zabrać tak an wszelki wypadek, dlatego milczałam i nic nie powiedziałam mężowi. Przyznałam się do tego dopiero jak ustąpiły moje dolegliwości czyli n sam koniec pierwszego dnia wymarzonego urlopu. Byłam spokojna po ustąpieniu przykrych objawów i mogłam podsumować pierwszy dzień zwiedzania. Byłam z siebie taka dumna, że dałam radę i padłam wieczorem na pierwszym noclegu w hotelowym łóżku.
Następny dzień znowu maraton zwiedzania jak za dawnych lat, owszem trochę czułam zmęczenie, bardziej niż przed udarem, byłam mniej wytrzymała, ale radość zwiedzania, radość z tego, że znów mogę podróżować, była silniejsza niż zmęczenie. Nawet nie czułam już objawów podobnych do choroby lokomocyjnej, nie było bólu głowy, była niewysłowiona radość z możliwości aktywnego wypoczynku tak jak przed chorobą. Nie, nie tak jak poprzednio, inaczej, bardziej intensywnie i bardziej emocjonalnie, trochę z niedowierzaniem, że jednak pomimo przebytego udaru, pokonałam siebie i swój lęk czy podołam takiemu wyzwaniu. Ta radość z podróży byłą inna niż poprzednio, bardziej silna, bardziej wzruszająca i dumna jednocześnie. Przejechaliśmy pół Polski, zobaczyliśmy wiele cudownych miejsc oraz odwiedziliśmy rodzinę. Dało mi to ogromną radość i poczucie spełnienia, jak nigdy dotąd, że dałam radę i może dlatego nie mogłam się nacieszyć każdym nowym miejscem, które udało mi się zobaczyć, jestem bardzo zachłanna na każde nowe i ciekawe miejsce, tak to nowe odczuwanie po udarze, nieznane mi wcześniej, jakbym całkiem inaczej postrzegała zwiedzanie nowych miejsc, jestem bardziej na nie zachłanna i ciekawa, aby zobaczyć ich jak najwięcej.