Bardzo trudny był ten pierwszy tydzień Nowego Roku. Noc Sylwestrowa przed telewizorem tylko we dwoje z mężem i jeszcze nasza ukochana mała papilonka. Bała się psina tych wystrzałów więc cały czas trzeba było z nią być.
Trochę pewniej starałam się wejść w ten Nowy Rok pod względem zdrowia, ale nie do końca się udało. Jest bardzo duży poziom lęku, który przerabiam na terapii z psychologiem. Zdaje się, że pomocne są rozmowy i tłumaczenia, które serwuje mi także lekarz neurolog i psychiatra, który zleca mi lei raczej doraźne, bo nie chce mnie uzależniać.
Mam od neurologa taki lek Sirdalud, który mogę brać przed snem jak czuję takie napięcie i ucisk w głowie, karku, on też trochę ułatwia mi zasypianie. Niestety te kilka dni Nowego Roku obfitowało w bezsenne noce, co druga noc bezsenna. Jestem zmęczona. Apogeum było wczoraj, wzrost ciśnienia, ból głowy bardzo silny, zdrętwienie karku i dłoni, czułam, że zaraz będzie TIA.
Położyłam się, wzięłam wszystkie leki, które mogły mi pomóc, część od razu, część po drzemce około 21:00 i jakoś spałam dalej. Dziś lekki ból głowy, długi spacer i mam nadzieję, że będę spać, może bez leków i lęku.