Emocje i nerwoból

Bardzo trudny tydzień, pełen emocji, niekoniecznie ukierunkowanych na to co je wywołuje. Jest lęk, przed zmianami, jakiekolwiek one są.

Psycholog nie ma dla mnie skutecznej metody na okiełznanie tego lęku. Dostałam test autoterapii, ale jest trudny, zabieram się do niego jak do jeża. W końcu go zrobię, ale jak mi to trudno przychodzi, trzeba wyjść z siebie i spojrzeć trochę z boku. To boli, bo trzeba przyznać się przed samym sobą , co najbardziej mnie boli, i czego najbardziej się lękam. Ja to bardzo dobrze wiem podświadomie, ale to co innego niż opisać to i nazwać.

Dwa dni cierpiałam na ból w okolicy lewego barku, było to silne, napadowe kłucie, krótki, bardzo intensywny ból, który najpierw pojawiał się co godzinę, potem co 10 minut, trwał kilka sekund i odpuszczał. Następnego dnia był troszkę mniej intensywny, ale podobnie napadowy i częsty. W dniu trzecim, jak już zapisałam się do lekarza, to ból przeszedł, ale dzięki lekarzowi wiem, że to nie bark, ale nerwoból. Nawet dostałam reprymendę, że będąc po udarze, nie pojechałam na SOR, z takim bólem po lewej stronie, aby zrobiono mi EKG.

Wiem, że jeżeli tylko takie coś się powtórzy, to tak muszę zrobić.
A może to wynik emocji, a może warto jakimś cudem nad nimi zapanować.