Tydzień piąty – ponownie holter

Mam założony holter, czuję, że coś się dzieje w dobrym kierunku, odwiedza mnie rodzina, jest lepiej, pozytywniej. Po zdjęciu holtera dobierają mi nowe leki, trzeba ustabilizować ciśnienie, może nie jest zbyt wysokie ale nierówne. Czekam na to cierpliwie, bo może będę mogła rozpocząć rehabilitację.

Ze snem nadal nie jest najlepiej, już nie wiem co to jest tak miłe położenie się na popołudniową drzemkę, nawet jak jestem bardzo zmęczona, nawet jak zrobię tą swoją godzinną normę spaceru, jak zrobię wszystkie domowe czynności. Najlepiej idzie mi gotowanie, pieczenie, oglądam wszystko jak leci w telewizji, bo nie trzeba myśleć, można zagłuszyć swoje myśli.

Nadal w internecie próbuję czytać o udarze, zrozumieć , poznać i oswoić jak wroga, ale mam tylko taki zapęd i mi to mija. Bardziej chcę to zrobić niż mogę, jest to ponad moje siły.

Wiele rzeczy mi nie wychodzi, zaczynam, rzucam, zniechęcam się, denerwuję i popłakuję bez powodu.

Zaczynam coś robić, nawet czytać i nagle bezruch, patrzę przez długi czas w przestrzeń, zupełnie bezmyślnie, boję się o siebie, o rodzinę, o zdolność pracy, normalnego funkcjonowania. Mąż wspiera mnie, tłumaczy, ociera łzy, pomaga jak może, on nie pozwala mi długo płakać.