Przed wyjazdem

Ekspresowe 2 tygodnie, bo niestety nie zdążyłam się zatrzymać po ostatnio napisanym tekście i napisać na bieżąco co nowego u mnie.

Zacznę w takim razie od początku. Po powrocie do pracy po skończonym chorobowym, czas rzeczywiście pędziła jak ekspres. Nadrabiałam zaległości zawodowe i starałam się wszystko wykonywać na czas, a ponieważ miesiąc się zakończył to jeszcze wykonać podsumowania tematów za które jestem odpowiedzialna, przed udaniem się na 2 tygodniowy urlop. Po pracy kontynuowałam rehabilitację na kręgosłup i na lewe kolano, oraz jeszcze wizyty u dermatologa i alergologa, więc w domu byłam wieczorem i jeszcze ciągle miotana dolegliwościami swędzenia skóry (trochę tylko złagodniały) padałam na tzw. nos.

Przyjmowanie leków przeciwświądowych, uspokajających oraz sterydów w zastrzykach oraz maściach spowodowało spowolnienie organizmu, wzrost apetytu i przybranie na wadze, na razie nie tak dużo ale jednak…, to już nie jest dla mnie komfortowe i jakoś muszę się ogarnąć aby zatrzymać ten proces, a nie jest to łatwe, bo apetyt mam „wilczy” i mimo sporej ilości ruchu na razie efekt jest odwrotny. Jedyna pociecha, że jak odstawię leki, jak poprawi się stan zdrowia to sytuacja się unormuje. Ważne abym nad tym zapanowała i starała się trzymać rękę na pulsie aby nie zafundować sobie dodatkowego stresu. W ostatniej chwili, 3 dni przed wyjazdem zarezerwowaliśmy noclegi na 3 dniowy wyjazd urlopowy. Czekałam na efekty leczenia, decyzje lekarzy co do dalszej diagnostyki, która na szczęście mogłam zakończyć na początku tygodnia wynikami krwi i moczu oraz pozytywną decyzją co do możliwości wyjazdu na urlop, pod warunkiem, że na słońcu będę zawsze w długim rękawie (to ze względu na skórę ) i w kapeluszu ze względu na ochronę głowy prze udarem. Przyznam się, że mimo to nie byłam jakoś bardzo pozytywnie nastawiona do wyjazdu urlopowego i pojechaliśmy tylko dzięki determinacji mojego męża, który załatwił noclegi oraz wytyczył trasę, do mnie należało tylko i aż, spakowanie walizek z uwzględnieniem różnych aspektów pogodowych, ale i tak zabierałam się do tego tak jakoś bez entuzjazmu i jak zwykle, a może trochę mocniej dopadła mnie gorączka przed podróżą tzw. reise fiber…