Codzienność

Kolejny tydzień za mną, trochę stresu, bo nowe zadania w pracy nie są dla mnie takie proste jak kiedyś. Pisałam już kilkakrotnie, że jestem już innym człowiekiem, niż ten przed udarem. Każde nowe zadanie, nowa sytuacja to dla mnie większy stres, wewnętrzny opór, przynajmniej na początku, taka pierwsza chwila, która na szczęście trwa coraz krócej, ten czas na oswojenie się z nową sytuacją, nowym zadaniem. Już mniej paniki i strachu jest we mnie, nie ma też takiego chaosu myślowego, jak chcę zebrać myśli i skupić się nad pracą koncepcyjną. Każde zrealizowane zadanie daje mi coraz więcej siły, wiary w moje nowe możliwości, tak, tak nowe, Proszę naprawdę zauważyć, że nazywam je nowymi, nawet jak już kiedyś tam przed udarem, robiłam jako rutynowe czy incydentalne zadania, teraz po udarze, to jest wszystko nowe, dużo trudniejsze, ale jak uda się je zrealizować, to jest ogromna radość.

Jest oczywiście znaczny wysiłek aby to zrobić a więc i znaczne zmęczenie, po którym muszę częściej i więcej wypoczywać. Mam jeszcze trochę innych, nowych spraw zdrowotnych do wyjaśnienia przy pomocy specjalistycznych badań i to jest dodatkowa trudność, przeszkoda na drodze do zdrowienia. Muszę wykrzesać jeszcze dodatkowy czas i energię na specjalistyczne wizyty i badania, które moim zdaniem nie wynikają wprost z udaru, ale zostały wykryte przypadkiem i należy koniecznie wyjaśnić, w pełni je zdiagnozować. Niestety nie poprawia mi ta sytuacja nastroju ani nie ułatwia życia, ale nic na to nie mogę poradzić. Trzeba wykrzesać w sobie dodatkowe siły aby ustalić inię diagnostyki i skrupulatnie ją realizować, bo nawet jak nie ma wiele wspólnego z udarem, który przeszłam, to jest i dotyczy tego samego, mojego organizmu i na pewno nie jest przyjacielem mojego stanu ducha, tylko kolejnym wrogiem, którego muszę poznać, może niekoniecznie polubić, bo mam na tyle siły i wiary, że sądzę iż jest to coś co trzeba zdiagnozować dokładnie i pozbyć się szybko.

Mam ogromną nadzieję, że tak będzie i to dodaje mi sił aby działać. Mam też coraz większą ochotę aby sprawiać sobie większe i drobne przyjemności w postaci kupowana droższych rzeczy do domu jak i drobiazgów, a to coś do ubrania, jakąś biżuterię itp. i to jest dla mnie ważne i wreszcie sprawia mi radość.

Jestem sobie za to wszystko wdzięczna,że chce mi się nad tym zastanawiać zatrzymać nad potrzebą zakupu. Nie pamiętam aby kiedyś tak mnie to cieszyło, czy tak się nad tym zastanawiała, celebrowałam plany zakupów i same zakupy, czy były taką radością. Raczej była to rutyna i potrzeba i nikt się nad tym tak nie zastanawiał. Dla mnie teraz po udarze jest to dar, zatrzymanie się i zwykła radość jak z każdej nowej czynności. Do takich czynności należy tez sprzątanie, pranie, gotowanie…

Tak, tak te codzienne, rutynowe czynności, które robiło się tak niepostrzeżenie, niezauważalnie, też są czymś niezwykłym, bo udaje się mi je wykonać jakby po raz pierwszy.
Przygotowanie małego przyjęcia urodzinowego dla najbliższych, w tym roku te z jest po raz pierwszy po udarze i udało się pomimo drobnych trudności, jak to w kuchni bywa np. przy pieczeniu, czy gotowaniu, udało się wszystko.

Umycie kilku okien to był też ogromny wysiłek, oczywiście zrobiłam to przy pomocy męża, bo jeszcze nie mogę podnosić rąk aby zdjąć, czy powiesić firanki. Oczywiście słowo kilku, to bardzo dobre określenie, bo nie ma mowy aby jednorazowo umyć więcej niż 2 okna, nie mam siły tak jak kiedyś, że myłam więcej okien w jednym dniu, miałam siłę również pomyć podłogi, odkurzyć, posprzątać, teraz to wszystko muszę podzielić na kilka dni. No cóż trzeba wszystko zaakceptować i cieszyć się z każdej najmniejszej czynności, z tego co uda się zrobić każdego dnia, nawet najmniejszy drobiazg to wielki sukces. W tym tygodniu tych drobnych sukcesów było wiele więc i powodów do radości też tyle samo. Tak bardzo pochylam się nad tymi drobiazgami, czego nigdy przedtem nie robiłam, a to pozwala mi poznać siebie, zatrzymywać się nad własnymi myślami i wsłuchiwać się w swój organizm każdego dnia. To nowość, że sprawdzam nie tylko 2 razy dziennie ciśnienie krwi, biorę leki, które pozwalają utrzymywać jego prawidłowy poziom, ale również słucham siebie, co czuję, jak reaguję na każdą nową czynność, zadanie, co odczuwam w sferze emocji przy każdym nowym zadaniu w pracy i w domu oraz przy każdej wykonywanej czynności, tej zwykłej, codziennej a za każdym razem tak niezwykłej i ważnej dla mojego umysłu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *